Autoryzacja, która jest przekleństwem tradycyjnych mediów, to w prasie firmowej praktyczne i pomocne narzędzie.
Dziennikarze
prasowi wymieniają ją jako jeden z najgorszych wynalazków polskiego prawa prasowego.
Robisz fajny wywiad, masz interesujące wypowiedzi, a potem osoba, z którą
rozmawiałeś może wszystko zmienić. Jeśli radiowiec nagra albo operator
telewizyjny nakręci polityka czy inną znaną osobę, nikt z tym nie dyskutuje.
Wywiad prasowy zawsze można popsuć, wycofać się. Dlatego też zgadzam się, że
autoryzacja z prawa prasowego powinna być usunięta.
Źródło: Dreamstime.com
Pracując
jednak na co dzień nad magazynami firmowymi, a szczególnie nad pismami
wewnętrznymi, nie sposób zauważyć, że w tym przypadku autoryzacja to przydatne
narzędzie. Jest to ważny motywator w nakłanianiu pracowników do pokazania się w
wydawanym przez firmę biuletynie. Wypowiedzi dla magazynów budzą u wielu z nich
strach, obawę. Dla wielu to pierwsza taka sytuacja w życiu, dlatego nieśmiałość
i rezerwa są zupełnie naturalne. Ale gdy wspominamy o autoryzacji, ten strach
udaje się trochę przełamać. Pracownik musi wiedzieć i czuć, że nic nie
opublikujemy bez jego ostatecznej zgody.
Samo przeprowadzenie
wywiadu i jego późniejsze naczytanie przez rozmówcę ma dla nas jeszcze jeden
ważny aspekt. Często rozmawiamy ze specjalistami, którzy operują technicznymi
terminami. A w takich przypadkach o pomyłkę bardzo łatwo, podczas autoryzacji ewentualne
błędy udaje się poprawić. Po za tym sprawnie załatwiona sprawa wywiadu i
autoryzacji, i nawiązane przy tej okazji kontakty, dają szansę na zbudowanie dobrych,
dłuższych relacji z pracownikiem. Ich wynikiem może być chęć do współpracy przy
kolejnych wydaniach magazynu, być może nawet napisanie własnego tekstu. Jak więc
widać autoryzacja się sprawdza i może pomagać, a nie tylko przeszkadzać.
MJ
0 komentarze: