Pojęcie „dziennikarstwo firmowe” z jednej strony staje
się coraz bardziej powszechne, a z drugiej – cały czas budzi kontrowersje.
W przygotowywanym właśnie przez nas (trzecim już!) wydaniu
PismoteQi – magazynie o komunikacji firmowej, ukaże się materiał, w którym
rozwałkowujemy temat dziennikarstwa firmowego. Praca nad treścią i
szukanie odpowiedzi na najważniejsze pytania w temacie, zawsze rodzi dyskusję. Gdy
rozmawiamy z wieloma „specami” od mediów, część z nich stanowczo odrzuca tak
zdefiniowane pojęcie. No bo jak można mówić o dziennikarstwie, jeśli jest ono
sponsorowane przez firmę? A co z obiektywizmem? Przecież nie napiszecie o
firmie, która wam źle płaci – to tylko jeden z często wysuwanych argumentów. I
nawet można by się z nim zgodzić, zadając jednak inne pytania. Czy
dziennikarz w normalnej gazecie napisze źle o swoim wydawcy? Czy będzie go
krytykował? Oczywiście, że zdarzają się takie przypadki, nawet niedawno
mieliśmy klasyczny tego przykład – gdy dziennikarze odchodzili z redakcji
„Rzepy” i „Uwarzam że”. I w mediach tradycyjnych, i w mediach firmowych
wszystko sprowadza się do wspólnego mianownika – nie ma opcji na kalanie
własnego gniazda.
fot.dreamstime.com
Każde dziennikarstwo jest od czegoś zależne, mniej lub
bardziej – ale jest. Dlatego dziennikarstwo firmowe jako pojęcie ma rację
bytu. Tym bardziej, że już w nazwie jasno określa, do czego ma służyć. Jego
rolą nie jest naprawianie świata i tłumaczenie wszystkich zjawisk, ale opisanie
świata i wartości wybranej firmy i jej klientów. Poziom tekstów i
materiałów w firmowych mediach jest obecnie na takim samym, a w niektórych
przypadkach nawet na wyższym, poziomie, niż w wielu magazynach czy portalach
dostępnych dla każdego. Firmy widzą korzyści w inwestowaniu w treści, dlatego
do dziennikarstwa firmowego przekonuje się i dołącza coraz więcej osób. Również
tych, dotychczas zanurzonych w tradycyjnych mediach. Mediach, które od pewnego
czasu zanurzyły się w kryzysie.
0 komentarze: