Co z tą prasą drukowaną – przetrwa, umrze, jaką powinna przybrać formę? Giełda pomysłów na rynku medialnym od dawna kipi od spekulacji. Miesięcznik „Press” prezentuje w kwietniowym numerze przykłady dwóch rozwiązań wydawniczych i sprawdza, czy bardziej pomagają, czy szkodzą tradycyjnym gazetom.
Na
pierwszy ogień – niemieckie dzienniki lokalne. Króluje w nich
zasada „online first” – najpierw sieć, później druk.
Dziennikarze „Ruhr Nachrichten” idąc na konferencję prasową
zabierają ze sobą nie tylko notatnik reportera, ale też aparat
fotograficzny i kamerę video. Mają przede wszystkim przygotować
materiał do Internetu, dopiero później piszą tekst do wydania
papierowego. Artykuły, które trafiają do sieci są przeważnie
krótsze, dlatego ich uzupełnienie stanowią teksty drukowane – z
większą ilością szczegółów, bardziej analityczne, zawierające
więcej opinii i komentarzy. Ale mechanizm działa też w drugą
stronę – jeśli jakiś materiał nie zmieścił się na kolumnie
„w papierze”, czytelnicy mogą szukać jego kontynuacji na
stronie WWW, często w postaci infografiki, tabel czy fragmentów
korespondencji. Podobnie jest z innymi niemieckimi dziennikami
lokalnymi, np. „Badische Zeitung” w przededniu wydania
papierowego wpuszcza do sieci ok. 40 materiałów, w tym tematów
ekskluzywnych. Gazeta rozumie, że czytelnicy oczekują od niej
aktualności. A zasada „online first” nie zaczyna się i nie
kończy w Niemczech wyłącznie na poziomie gazet lokalnych. Stosuje
ją także popularny „Die Welt”.
Po
drugie – prasa kolorowa i magazyny amerykańskiego Hearst’a
(wydawcy m.in. „Cosmopolitan”), który jako pierwszy zdecydował
się na nową propozycję Apple’a „Read them here first”.
Dzięki specjalnej aplikacji czytelnikom będzie udostępniane
najpierw wydanie na tablety, które dopiero później w drukowanej
postaci trafi do kiosków. Wcześniej na ten ruch zdecydowały się
„Time” i „Bloomberg Businessweek”. Do tego Hearst od
dłuższego czasu przyzwyczaja swoich odbiorców do płacenia za
treści w sieci. Z powodzeniem, bo dzisiaj koncern ma ok. 900 tys.
prenumeratorów elektronicznych wydań na tablety.
I
choć drugi z zaprezentowanych przez „Press” przykładów mógłby
sugerować inaczej, zarówno rozwiązania niemieckich dzienników
lokalnych, jak i praktyka amerykańskich wydawców wcale nie muszą
zagrażać tradycyjnej prasie. Zasada „online” first” może
stanowić praktyczną symbiozę Internetu z drukiem – krótkie
informacje w sieci wzbogacane będą treścią „w papierze” ,
albo obszerniejsze artykuły „w papierze” z dodatkowymi aplami
pojawią się na stronie WWW. Z kolei tablety wcale nie muszą być
skierowane ostrzem w pisma drukowane, przynajmniej w przypadku
kolorowych magazynów. Tematy w nich prezentowane nie ulegają tak
szybkiej dezaktualizacji, jak w przypadku dzienników. Dlatego
czytelnikom może wystarczać cierpliwości, żeby kupić gazetę w
kiosku, zamiast płacić wcześniej za jej mobilną wersję.
AG
0 komentarze: