Kilka dni temu w „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst o rzecznikach Play i Orange. Chodziło głównie o wzajemne „podszczypywanie się” obu panów, ale przy okazji pokazano też, jak wieloma narzędziami komunikacji operują w codziennej pracy.
Ich główna broń to blog.
Obaj sztukę firmowego blogowania opanowali doskonale i każdy na swój sposób
realizuje tą drogą strategiczne cele firmy. Każdy w trochę inny sposób, ale to
nie przypadek, że prowadzone przez nich blogi od lat są nagradzane, chociażby w
konkursie na Firmowy Blog Roku organizowanym przez Dominika Kaznowskiego. Chciałbym
zwrócić jednak uwagę na pewną wypowiedź, która pojawiła się w tekście
opublikowanym w „GW”. Prof. Wiesław Godzic, medioznawca z warszawskiej SWPS, tak
skomentował temperament rzeczników Play i Orange:
Typowy rzecznik to
człowiek smutny i nudny, bez krztyny polotu, mówiący ogólnikami („nie wyklucza
się”, „być może”, „w niedalekiej przyszłości”), ale taki właśnie ma być
rzecznik. Nie można być jednocześnie królem i błaznem.
Proponuję zapamiętać tę
myśl jako wspomnienie dawnych czasów. Kiedyś tak było. Można do prof. Godzica
mieć szacunek za wiele badań, jakie przeprowadził i za ciekawe publikacje na
temat mediów, ale zdaje się, że przy okazji komentarza udzielonego „Wyborczej”,
medioznawca stracił orientację czasową. Dziś (pisaliśmy już o tym
wielokrotnie), przy skróconej drodze komunikacji i pomijaniu zewnętrznych
przekaźników, to, co robią panowie z
Play i Orange, to jedyna szansa na przetrwanie „rzecznikowania” jako takiego. Za
moment będą oni zupełnie niepotrzebni. Mediów coraz mniej, więc komu będą w
swoim nudnym stylu „nie-odpowiadać”
na pytania? To, co dzieje się na blogach Play i Orange pokazuje, jak różnymi stylami,
odpowiednim doborem treści i właściwej formy ich przekazania budować długofalowo
markę i powiększać grono jej zwolenników. Jak nie bać się rozmawiać z
klientami, jak im pomagać, a często – przyjmować ich krytykę. Za ofertę, za jej
nieodpowiednie wprowadzenie, za błędy w informowaniu o zmianach.
Za tym wszystkim stoi jedno słowo: otwartość. Nowoczesne i dynamiczne organizacje rozmawiają ze swoim klientem bezpośrednio. Nie potrzebują rzecznika, który nic im nie powie, mniej lub bardziej dyplomatycznie omijając problem, a dziennikarz i tak „wypuści” newsa, bo zdobędzie informację z innych źródeł. Firma, która jest zamknięta, przestaje budzić zainteresowanie i dziennikarzy, i klientów. Dlatego możemy się spierać, czy styl Gruszki to błazenada, czy też – momentami – dobra „jazda bez trzymanki”? Czy uszczypliwości Jabłczyńskiego to gra, prowokacja, czy też złośliwość? Nie zapominajmy jednak, że za miejscami, w których rzecznicy Play i Orange rozmawiają ze swoimi odbiorcami (blog, social media) stoi ogromna i udana praca budowania dobrej jakości contentu i gromadzenia przy jego lekturze szerokiego grona klientów. Osobiście zgadzam się z redaktorem Telepolis.pl, że styl obu rzeczników dodaje rynku telekomów smaczku.
Za tym wszystkim stoi jedno słowo: otwartość. Nowoczesne i dynamiczne organizacje rozmawiają ze swoim klientem bezpośrednio. Nie potrzebują rzecznika, który nic im nie powie, mniej lub bardziej dyplomatycznie omijając problem, a dziennikarz i tak „wypuści” newsa, bo zdobędzie informację z innych źródeł. Firma, która jest zamknięta, przestaje budzić zainteresowanie i dziennikarzy, i klientów. Dlatego możemy się spierać, czy styl Gruszki to błazenada, czy też – momentami – dobra „jazda bez trzymanki”? Czy uszczypliwości Jabłczyńskiego to gra, prowokacja, czy też złośliwość? Nie zapominajmy jednak, że za miejscami, w których rzecznicy Play i Orange rozmawiają ze swoimi odbiorcami (blog, social media) stoi ogromna i udana praca budowania dobrej jakości contentu i gromadzenia przy jego lekturze szerokiego grona klientów. Osobiście zgadzam się z redaktorem Telepolis.pl, że styl obu rzeczników dodaje rynku telekomów smaczku.
MJ
0 komentarze: