Przed nami długi weekend. Czas oddechu, być może wyjazdu, innego spojrzenia na rzeczywistość. Dlatego na pierwsze majowe dni proponujmy specyficzny eksperyment.
Lektura branżowych wydawnictw i wyciąganie pobieżnych
wniosków może nas doprowadzić do niesamowitych dysonansów poznawczych. Dlatego
proponujemy przed długim weekendem taki socjologiczny lot kamikadze, skok do
rozdwojenia jaźni. Oczywiście całkowicie niezgodny ze sztuką badawczą. Ale czy
niezgodny ze zdrowym rozsądkiem? To już pozostawiamy ocenie czytelników.
W ostatnim wydaniu „Nowych Mediów” możemy znaleźć tekst
Pawła Siennickiego, redaktora naczelnego „Polski The Times”, który pisze, że „dziennikarstwo prasowe, które pod każdą
szerokością geograficzną jest dostarczycielem towaru pierwszego gatunku, dziś
jest w Polsce w stanie rozkładu”. Teza jak najbardziej do obrobienia, a
myślę, że i mająca wielu zwolenników. W jej retorykę wpisują się dane
przytoczone w innym artykule, również na łamach „NM”. Andrzej Godlewski, wiceszef
telewizyjnej Jedynki stwierdza w nim, że
„informacje z prasy mają podobne
znaczenie, jak pozyskiwane od znajomych”. Hmm. Z jednej strony można
pomyśleć: to dobrze. Bo wierzymy znajomym i system rekomendacji się sprawdza.
Jednak z drugiej strony, to zła wiadomość, gdyż jak wczytamy się w tekst
Godlewskiego, znajdziemy odniesienie do badań zrealizowanych przez Telewizję
Polską na temat źródeł, z których Polacy czerpali wiedzę na temat wydarzeń na
Ukrainie. I okazuje się, że z prasy korzystało przy tej okazji tylko 11%
ankietowanych, znajomi byli zaś źródłem informacji dla 8% respondentów. Czyli na nic te wszystkie teksty na
jedynkach, wielkoformawotowe analizy, korespondenci? Warte to tyle, co
imieninowe spotkanie u cioci i wymiana zdań z wujkiem.
Ale telewizja to już co innego. Blisko 90% rodaków, zgodnie
z danymi TVP, czerpało informacje o ukraińskim kryzysie ze szklanego ekranu, a
1/3 szukała wiadomości na ten temat w internecie. W takich sytuacjach zawsze
zapala się czerwona lampka niepewności. Jednak mimo że wspomniane badanie zrobiła
Telewizja, to przecież – skoro i tak nikt już nie czyta prasy (jej śmierć króluje
w mediach od dawna) – może faktycznie było tak, jak pokazują wyniki analizy
TVP? Z drugiej strony badania PBC przynoszą dane, że po gazety codziennie sięga
co drugi Polak, czyli czytamy – byle nie o Ukrainie?
Wyciskanie medialnej cytryny wymaga wiele siły i dużej trzeźwości umysłu... (Źródło: Dreamstime.com)
Gdy zacząłem robić ten weekendowy przegląd, przypomniały mi
się badania, które w połowie kwietnia opublikowała „Rzeczpospolita”,
zrealizowane przez Accenture. Analiza „Rz” pokazała, że ponad 60% Polaków przyznaje, że o ofercie firmy, z której
usług skorzystali w ostatnim roku, dowiedzieli się
z reklam drukowanych, w tym tych zamieszczanych w prasie. Czyli możemy postawić naszą wesołą tezę, że o Ukrainie co prawda nie czytaliśmy, ale reklamy w gazetach chętnie pochłaniamy?
Na koniec, dla podtrzymania
tezy, że prasa i dziennikarstwo prasowe już nie żyją, przywołam jeszcze
badanie zalecone przez Izbę Wydawców Prasy. Wynika z niego, że czytelnictwo prasy, a szczególnie
dzienników (bo te są już pogrzebane na amen), nie tylko w najbliższych latach
nie spadnie (choć ciągle spada), ale nawet wzrośnie. Dzienniki czyta
obecnie 48% odbiorców prasy w Polsce – aż 47,5% kupuje wersję drukowaną, a 1,5%
– cyfrową (1% używa obu wersji, co oznacza, że 2/3 czytelników wariantu
cyfrowego ma też dostęp do tradycyjnej gazety). Za 5 lat łączny zasięg prasy
codziennej ma się zwiększyć do 60,2%, głównie w efekcie kilkunastokrotnego
wzrostu wydań cyfrowych*. Czyli ta uśmiercona
już przez wszystkich prasa, dziś już właściwie trup, ma całkiem niezłe
perspektywy :-)
Podsumowując, nieco bardziej na poważnie, wróćmy jeszcze na
chwilę do „Nowych Mediów”. Michał Kobosko, który porzucił dziennikarstwo na
rzecz biznesu i think-tanków, pisze w „NM” tak: „Żyjemy aktualną chwilą, próbujemy ją wyciskać jak cytrynę. Tracimy
umiejętność koncentracji, bo wydaje się nam, że robienie tylko jednej rzeczy
jednocześnie nie wystarczy”. A więc na długi weekend, i nie tylko, życzymy,
by jak cytrynę wyciskać to, czym nas codzienne atakują. Bo jak pokazuje
powyższy przykład – potrzeba dużo siły, by wycisnąć to, co prawdziwe :-)
MJ
*Badanie „Diagnoza społecznych zachowań czytelniczych w obrębie prasy papierowej i cyfrowej. Nowe platformy dostępu do treści. Transformacja prasy” zostało przeprowadzone przez Millward Brown we wrześniu 2013 r. na 1000-osobowej ogólnopolskiej próbie.
0 komentarze: