MEN bez social edukacji

By | 12:27 Leave a Comment

Po co nam Facebook? W 70% do podglądania znajomych i nieznajomych, a tylko w 7% do tworzenia kontentu. Przyciągają nas zdjęcia, śledzimy zmieniające się statusy, treści tworzymy niewiele. Dlatego mają dużą wartość i stanowią ważne źródło informacji. Czy Ministerstwo Edukacji Narodowej to rozumie?


W sobotę na fejsbukowym profilu MEN pojawił się wpis: „Wszystkich, którzy kilka ostatnich godzin spędzili na naszym profilu pytając, odpowiadając, dziękując, kopiując… ZAPRASZAMY NA SPACER (najlepiej z dziećmi)  Pogoda nie jest najgorsza, na bazarze można już kupić tulipany… Czyli właściwie WIOSNA powoli się zbliża :D”. Internauci, którzy odwiedzają stronę ministerstwa na FB – głównie rodzice dzieci w wieku szkolnym, żywo zainteresowani ostatnio tematem „wypychania” sześciolatków z przedszkoli – traktowali profil resortu jako miejsce do zadawania pytań związanych z tym problemem. Gdy zobaczyli „wiosenny”, luźny wpis ministerialny, w sieci zawrzało. Pojawił się wiele komentarzy o tym, jak ludzie na urzędniczych stanowiskach, którzy decydują o kształcie systemu edukacji w Polsce, którzy wpływają na nasze losy, z lekceważeniem traktują społeczeństwo. Obok tematu ignorancji istotnych tematów i tłumienia w zarodku ważnej i poważnej dyskusji, wyrosło drugie pytanie: Jaka powinna być komunikacja w mediach społecznościowych?
Jeden z internautów odpowiedział krótko: „Powinna być jak dieta. Odpowiednio zbilansowana do potrzeb konkretnej grupy (…) Niedosyt zaszkodzi, przesyt także”. MEN, wyjaśniając w jednym z komentarzy (dzisiaj już niedostępnym) pod „wiosennym” postem, że strona w social mediach to nie tablica informacyjna dla obywateli, nie narzędzie udzielania informacji publicznej, ani odpowiadania na wszelkie pytania, pokazało, że jednak nie dostrzega wartości, jaką jest tworzony w portalach społecznościowych kontent. Ministerstwo nie potrafiło utrzymać równowagi między urzędniczą powagą, a neutralizowaniem jej lżejszymi treściami. Wpis resortu, w założeniu – z przymrużeniem oka, nie zachęcił internautów do wzajemnego puszczenia oka. I pokazał, jak silnym narzędziem w kontaktach z użytkownikami sieci są media społecznościowe – szybkie, łatwo gromadzące masę krytyczną, skracające drogę do przekazania informacji i wywoływania błyskawicznej reakcji.

W każde eksperymentowanie z social mediami powinna być wpisana polityka zarządzania kryzysem – umiejętnego zarządzania. Gdy w firmie źle się dzieje, media społecznościowe mogą służyć nam jako platforma do rozwiązywania, a przynajmniej do łagodzenia problemów (piszemy o tym w lutowym wydaniu naszego newslettera przy okazji blogów firmowych http://www.mediateqa.pl/mediateqa_newsletter.php). W przypadku MEN problemem stały się same social media. Jak ministerstwo chciało uratować sytuację? Na stronie pojawił się wpis z przeprosinami, z zaznaczeniem, że administrator profilu miał na celu jedynie wprowadzenie weekendowego nastroju. Efekt? Dwa komentarze internautów, którzy jakby nie zauważali przeprosin, pamiętając ciągle sobotnią ignorancję. Bo z social mediami nie ma żartów.


Aleksandra Głąb


wystąpienie Piotra Stohnija w czasie Youth to Business Forum Warszawa 2013 (mat. własne)
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: